Adama Szeląga – Scena jak z horroru
7 czerwca, 2018Adama Szeląga – Ilość absurdów mających miejsce na naszych drogach rośnie w zastraszająco szybkim tempie. Obserwujemy nie tylko śmieszne i czasem bezsensowne zachowania kierowców, ale co najgorsze, również przedstawicieli władzy.
Adama Szeląga
Ostatnia sytuacja w Rzeszowie jest tylko namiastką tych wszystkich nieadekwatnych reakcji policjantów, którzy niczym zaprogramowane maszyny kierują naszym ruchem drogowym. Sytuacja wyglądała więc następująco. Policjant na jednym ze skrzyżowań w Rzeszowie kierował ruchem, wskazując kolejność przemieszczania się samochodów. W tym samym momencie, kiedy nakazuje ruch w określonym kierunku, jezdnię przecinają piesi, a wśród nich kobieta pchająca wózek dziecięcy. Jak można się domyślić, kierowca oczywiście nie ruszył z miejsca. Sytuacja, choć może wydawać się banalna, do takich jednak nie należała, ponieważ policjant, zamiast przeczekać na przejście pieszych i wznowić ruch, niecierpliwie powtarzał komendę nakazującą ruch samochodowy w kierunku przechodzących ludzi. Scena jak z horroru ma jednak dalszy swój rozwój, który nie jednego może wprowadzić w osłupienie. Policjant podchodzi do nieposłusznego kierowcy i wciąż dając mu sygnał, by jechał, straszy go mandatem, w wysokości 500 złotych i punktami karnymi. Oczywiście kierowca tłumaczył swoje zachowanie przechodzącymi właśnie przez pasy osobami, natomiast policjant odpowiedział, że „to nieważne, policjant jest od kierowania ruchem, a nie paniami na przejściu” Trudno nam sobie wyobrazić tę sytuację, a na pewno zastosowanie się do słów policjanta. Można ją tylko porównać, (choć może nie jest to odpowiedni przykład) do niewykonania rozkazu przez żołnierza, który odmawia strzelania do cywilów.
W tym przypadku kierowca po prostu był zmuszany do wjechania prosto w ludzi. Powstaje więc pytanie, czy mamy do czynienia z jakąś prowokacją, czy też z totalną bezwzględnością? Powodów takiego zachowania trudno jest dociekać, jednak sprawa wciąż wydaje się nierozwiązana. Wydarzenie zostało nagrane i bardzo szybko rozpowszechnione w internecie. Spowodowało to konieczność wypowiedzenia się w tej sprawie również odpowiednich instytucji, w tym także Rzecznika Komendanta Miejskiej Policji w Rzeszowie – Adama Szeląga, który wytłumaczył to dość lakonicznie.
Twierdził, że wielu pieszych i kierowców nie rozpoznaje znaków i sygnałów kierujących ruchem, co może tłumaczyć zachowanie policjanta. Dodał również, że funkcjonariusz w momencie dawania sygnałów, stał bokiem do przechodzących przez pasy, co mogło spowodować złą ocenę sytuacji i w konsekwencji niesłuszne oskarżenie kierowcy. Oczywiście może być to prawdą i rzeczywiście policjant wszystkiego nie widział, ale przecież chodzi o bezpieczeństwo ludzi przechodzących właśnie przez pasy, a stwierdzenie, że „nie jest to ważne” może być co najmniej niepokojące. Wszystko skończyło się dobrze, nikt nie został przejechany i to nie dzięki sterującemu ruchem, ale dzięki rozsądkowi kierowcy. Powstaje więc kolejne pytanie. Jak szkoleni i podawani weryfikacji są przyszli policjanci? Czy są to wystarczające testy do oceny ich inteligencji i predyspozycji psychicznych? Czy tylko kawałkiem papieru, który wszystko przyjmie, byle miało odpowiedni podpis i pieczątkę?